Tablica informacyjna przy naszym hotelu "Uwaga, Polacy"
2008-08-08, piątek
Przyjazd w miejsce mordu. Data składająca się z trzech zer i trzech ósemek symbolizujących nieskończoność. Nieskończenie wiele pracy za marne pieniądze? :P Zobaczymy.
Podróż minęła znośnie aczkolwiek z przygodami.. Kierowca to szatan a nie kierowca.. To po pierwsze.. Jeździ tak pewnie, że nawet na ostrych zakrętach nie hamuje tylko bierze zakręt z prędkością 150km/h na liczniku.. Po drugie.. pali w samochodzie. Ilekroć zapalił robiło mi się tak niedobrze, że myślałam, że puszczę na niego pawia.. Pawia w sumie nie puściłam, ale raz już nie mogłam wytrzymać i rozpięłam pasy i się położyłam, licząc że przejdą mi te mdłości.. No i się doigrałam. Jak nagle zahamował gwałtownie to zrzuciło mnie z siedzenia na podłogę i zdarłam kolano.. Do krwi.. Piecze.. :/ No ale.. spuścił mi z ceny i zamiast 460zl zapłaciłam 430, dobre i to :P
Niemcy. Śliczny kraj. Kraj setek wielkich wiatraków, tysięcy pagórków i miliona różnorodnych kolorowych chmur.. Różnego rodzaju.. Trzy razy spotkaliśmy tęczę. Miasteczka są tu śliczne, tak kolorowe, że człowiek ma się czym zachwycać. Szkoda, że mój ‘bus driver’ tak pędził, bo zdjęcia byłyby prześwietne. Dwa spostrzeżenia: czerwone światła trwają stanowczo za długo, a księżyc jest ciągle taki sam ;)
Pierwszy dzień katowania biednej duszy przez złą szefową. Generalnie chuda zołza z wystającymi boczkami. I zazdrosna o męża do tego stopnia, że spodenki do kolan są za krótkie.. A niech się w d.. pocałuje.. Aha. No i klapki bez zakrytych palców też są niedobre.. Głupie babsko..
Dzisiejszy start o godzinie 10:00. Zmywanie naczyń w zmywarce, potem ich wycieranie, wkładanie nowej porcji ect ect.. Całość zajęła jakieś 3-4h.. Coś dużo tych naczyń.. W międzyczasie sprzątanie sali po śniadaniach. Potem mycie grzybków, rwanie i mycie wielkiej skrzyni sałaty (sałatkowy naród ci Niemcy), krojenie cytryny, obieranie i krojenie marchewki, ogórków, kapusty (specjalną maszynką – chyba sobie nią kiedyś palca utnę.. ). No i obieranie ziemniaków.. Ale to akurat szybko poszło :P Na obiad w między czasie jakieś minikluseczki (albo rozgotowany makaron – nie mam pewności co to było) z grzybkami i sosem. Ale było naprawdę dobre J Dzięki Bogu mamy w tym momencie godzinę 18 a ja zasłużyłam na godzinną przerwę. A za jakieś grzechy o 18:15 dostałam krwotoku z nosa ;P Jak nie urok to sraczka.. Niestety nie ma tu zasięgu /era, idea/, a szkoda.. 2008-08-10, niedziela
Po skończeniu wczorajszej pracy o 00:15 miałam dość.. Plecy bolały niesamowicie. Z trudem usnęłam. Śpię jeszcze w dodatku do góry na łóżku piętrowym.. A sufit mam z 40cm od głowy :/ No dobra, może pół metra. W każdym razie mam problemy w wchodzeniem tam, w związku z moim nieszczęsnym kolanem i bólem pleców i zmęczeniem po całym dniu robienia na akord.. Więc dzisiaj będę spać na ziemi. Pod Kryśką :P Od razu lepiej J Po przebudzeniu w sumie nie czułam bólu pleców, ale pojawił się po ok. 1-2h :/ Krysia pociesza, że po 4 dniach jej już minął :P Na razie jadę na panadolu, bo trochę pomaga. Robota od 10:00 do nie wiem kiedy. O 19:40 przerwa :/ I znów krwotok z nosa.. Kocham przerwy :D
Z dnia dzisiejszego mam dwa spostrzeżenia:
1 – Zmywanie naczyń i polerowanie wszystkich sztućców jakie są w kuchni to neverending story :/
2 – zajebiście jest usiąść, nawet jeśli siedzi się na kiblu O_O 2008-08-11, poniedziałek
Niemcy to dziwny naród.. Kupują sałatki, zupy, płacą sporą kasę za jakieś gówienko, a potem w ogóle tego nie jedzą.. Wszystko wraca do kuchni, gdzie (nierzadko) …jest wsypywane z powrotem do głównego naczynia… O_O Przykład: szmalec ze skwarkami :P Zgarniamy go palcem z talerzy, jakie wróciły i do ponownego użycia.. Chyba będę się bała od teraz jeść cokolwiek w jakichś restauracjach..
2008-08-12, wtorek
Jedno krótkie spostrzeżenie: jeżeli przez kilka dni ma się sprawnych tylko 9 palców u ręki to:
- w momencie, gdy rana jest już zabliźniona i tak z przyzwyczajenia dziesiąty palec jest wykluczony z użycia..
- 9 palcami można wykonywać wszystkie czynności tak samo sprawnie jak 10.. Kwestia wprawy..
- sałatki owocowe to nie jest to, co lubię najbardziej.. w sensie ‘kroić’ :P 2008-08-13, środa
Małe sprostowanie: księżyc jednak nie jest wszędzie taki sam.. O_O czym jestem wręcz zszokowana.. O ile normalnie jest wielkości jajka, tak tu jest wielkości dużego talerza.. Zastanawiałam się na początku, czy to UFO or sth… 2008-08-14, czwartek
Jak masz 15 dziur w rękach i zaczyna Ci lecieć krew z jednej w wyniku czego całe ręce są zakrwawione – znalezienie odpowiedniej dziury w celu jej zaklejenia zajmuje ok. 3 minuty… To takie fascynujące! :D
A do codziennych krwotoków z nosa naprawdę można się przyzwyczaić :P 2008-08-15, piątek
Prawie północ.. A ja dopiero kończę pracę.. Wymęczona, głodna.. Odgrzewam coś tam w mikrofali.. Wpada szefowa.. Wyłącza światło. Proszę ją, żeby zapaliła, bo chcę wyciągnąć jedzenie z kuchenki. Zaczyna się na mnie drzeć, że to „midnight, midnight, no time for essen!!”. To jej mówię „sorry szef, today I ate only breakfast”.. Jełop nie rozumie, że jeżeli ktoś ma dla niej zapieprzać, to musi się czasami pożywiać, żeby mieć siłę na dalsze zapieprzanie.. A ta mnie za fraki i za drzwi. Jak jakiegoś śmiecia. Pierwsze łzy, pewnie nie ostatnie.. Ile to człowiek musi znieść upokorzenia, jak włazić w dupę jakiemuś szwabskiemu gównu, żeby móc godnie żyć w Polsce.. a raczej mieć za co godnie żyć w Polsce.. Podczas podróży tutaj, widziałam wiele powitań, z racji tego, że z całego busu ja wysiadałam jako ostatnia. Kobiety jechały do opieki. Witane ciepło przez uradowanych Niemców, wycałowywane i wyściskiwane na wszystkie strony. Ja usłyszałam tylko chłodne ‘morgen’, a jej żmijowaty wzrok zmierzył mnie z góry do dołu i z powrotem.. Życie jest takie krótkie.. a ludzie marnują je na zapieprzanie przy myciu szwabskich kibli.. to takie nie fair :(
Jedyna bratnia dusza w tym szwabskim landzie.. Tylko on mnie tu rozumie..
2008-08-16, sobota
Pocięłam se palce. Cztery. Fajnie było.
To fascyjące, że po tygodniu ręka 24latki może przypominać rękę 60latki.. Ach te metamorfozy.. ;x
2008-08-17, niedziela
- Aliszja, why you wrote here that You finished Your work today at 23:00 when de facto You finifhed Your work 5 minutes earlyer?
- Couse I havn`t finished yet. You see? Trash..
- But You made something for eating! So You finish! Next time first finish Your work, then write a hour You finished work (if it will be 5 before 23 You must write 22:55!!) and then make something for eating!
- Sure szef, if it only be possible… /łagodne dopieczenie, ale pewnie nie zrozumiała przesłania, bo to tylko głupie szwabskie babsko z kompleksami…/
Ale już jej chciałam powiedzieć:
- Sure szef, and than You will tell me ‘it`s midnight! Its no time for eating!’ and then You will kick me out the door..
Ale wtedy bym pewnie musiała już pakować manatki.. Ale jak kiedyś znów przegnie, to nie będę już mieć skrupułów.. 2008-08-18, poniedziałek
Ci Niemcy to maja fantazję.. Nawet jak wylewają asfalt, to nadają mu fantazyjne formy.. Albo to tylko ja jestem na głodzie..
2008-08-19, wtorek
Co za syf, co za katastrofa..
To kara za grzechy nasze, Bóg nas już nie kocha..
Teraz Bóg kocha Niemców mają więcej pieniędzy
Chociaż wojnę przegrali.. a my żyjemy w nędzy..
Byłam dzisiaj w Lidlu i stwierdziłam, że życie śmierdzi.. Kupiłam cały plecak słodyczy, zapłaciłam 5 ojrów... To nie fair, bo:
1 - Niemcy zarabiają średnio 10-12 ojrów na godzinę
2 - za pół godziny pracy są w stanie nakupić słodyczy dla całej rodziny na cały tydzień
3 - nie dość, że zarabiają tu więcej niż my w Polsce to jeszcze rzeczy mają tańsze, np. paczka Rafaello - w Polsce 12-15zł. W Niemczech 1,39E, czyli po przeliczeniu na złotówki ~4,50zl...
Zastanawiam się, ile rzeczy może się człowiekowi kojarzyć z jednym.. Tutaj zatyczka to zlewu..
Godzina 22:53. Mam internet! :DD Tylko ja w swojej genialności mogę zabrać ze sobą w podróż do pracy do Niemiec 20 metrów kabla komputerowego ;P Wiedziałam, że mi się przyda :P Podpięłam się pod router.. 192.168.1.1 i... o.. połączyło się. Hasełko.. hmm.. jakie by tu... Może... ADMIN.. Oooo! Zalogowało się na router! Szukamy.. szukamy.. Ooo! Hasło na WiFi to.. 'aszla kasza eszla oszlo buroky'.. Odpiąć kabel, podłączyć sieciówkę bezprzewodową.. Wpisać odczytane hasło... Oooo! Mam net bezprzedowo! Zwinąć kabel i zalegnąć w łóżeczku :)
Bo dobry fotograf powinien być we właściwym miejscu, o właściwym czasie i ze stale gotowym do zrobienia zdjecia aparatem.. ;)
2008-08-20, środa
Szef dał mi ostatnio jakieś hasło na WiFi, które nie pasowało. Dzisiaj się zapytał, czy działało.. Sam był ciekaw.. To mu mówię, że nie działało, ale jest ok, bo shackowałam mu sieć i mam neta u siebie na lapku. Wyglądał tak ->
..stanął wryty i zaczął powtarzać "You are a hacker! You are a hacker!!". Nie wyprwadzałam go z błędu :P Wieczorem przyjechał Pan_Informatyk coś tam majstrować z tym netem.. Po kilku godzinach wołają mnie i pytają, jakie jest hasło na WiFi. To im powiedziałam i se poszłam. Po jakiejś godzinie stoję sobie w kuchni i w najlepsze zmywam se gary.. aż tu nagle wyrasta koło mnie nie wiadomo skąd Pan_Informatyk i z najbardziej zdziwioną miną jaką w życiu widziałam u człowieka, wyrzuca z siebie pytanie: "How did You get the password?????????"... To mu zaczełam tłumaczyć.. podpięcie się pod router, standrdowe hasło, czyli admin.. odczytanie hasła do wifi.. koniec.. Nie zrozumiał.. To powtórzyłam to drugi raz. Pogmerał coś pod nosem "Admin.. admin...", zapytał czy użyłam do tego jakiegoś programu.. To go uświadomiłam, że nie.. I se poszedł :D Przez ciekawość wieczorem połączyłam się z routerem.. Hasło do zalogowania się zostało zmienione :DD Czyli jednak zrozumiał to, co mu wytłumaczyłam :DD Strach pomyśleć.. Taki z niego Pan_Inforatyk jak ze mnie Pani_Elektronik :P
2008-08-21, czwartek
Godzina 10:00. Powinnam zaczynać właśnie pracę, aż tu dopada mnie szef i mówi... "Alicia!! Do You ave signal on Your WiFi? Couse there we have one gaeste and he want to have WiFi but he have no signal!" ...i czy moge sprawdzić.. No dobra, przytargałam lapa, połączyłam się, wszystko gra, sygnał 98% na jednej sieci, 80% na drugiej.. Damn.. Robię się tu specjalistą od netu... ;x Raz nie mogłam znaleźć serwetek (bo szukałam nie tam gdzie były) to szef mi powiedział "to właśnie problem polskich dziewczyn - patrzą i nie widzą". Jak się wczoraj zaczął dziwić "You are a hacker!!" to mu chciałam odpowiedzieć "szefie, może i nam się zdarza patrzeć i nie widzieć.. ale czasami zdarza nam się tez zrobić coś inteligentnego" :P Ale stwierdziłam, że nie będę się z nim przekomarzać :D Chociaż jak wycierał ostatnio naczynia, a ja podeszłam i okazało się, że sa zalane wodą, to zaczęłam się go pytać tak, jak on się zawsze pyta mnie: "Szef! What is that??? That is not good! Not good!". A on wystraszony i zdziwiony zaczął się zastanawiać, skąd ta woda się tam na tych talerzach wzięła... A to chyba dziadek mu nachlapał niechcący :P
2008-08-22, piątek
*,*
Przy szefie nie ma co narzekać na marne posiłki...
...prędzej na warunki ich spożywania... :D
2008-08-23, sobota
Odkryłam dzisiaj coś dziwnego.. Siniaki!! Nie byłoby to żadne fascynujące zjawisko gdyby nie miejsce, w jakim się znajdują.. Przedstawia je kolor czerwony na poniższym rysunku..
Doszłam do wniosku, że to chyba od zakupów.. Szef robi masakryczie duże zakupy, po które się idzie do samochodu ze skrzynką, a potem tą skrzynkę się targa do hotelu.. I tak przez np godzinę (łącznie z rozładowywaniem). A jak niosę ta skrzynię to opieram ją na brzuchu i właśnie tu na nogach.. To jedyne rozsądne rozwiązanie tej dziwnej zagadki.. O_o'
Poza tym zaczyna mi przypominać o swoim istnieniu mój ganglionik.. Co to jest? Taka narośl na kości albo na ścięgnach.. Torbiel z galaretką w środku objawiająca się tym, że na ręce wyskakuje gulka.. Raz miałam to odsysane strzykawką.. teraz chyba zabieg mnie czeka, bo znów to coś jest coraz większe.. Zabieg?
Rozciąć.. Wyciągnąć.. Proste..
2008-08-24, niedziela
Jedna złota myśl:
- czerwona kapusta potraktowana mieszaniną jednorodną składającym się z wody i proszku do zmywarek zmienia swój kolor zaczynając od fioletu, poprzez niebieski, zielony, żółty, na białym kończąc. Zdjęcia nie zamieszczę, bo gdzieś mi tą kapustę wcięło.. Mam nadzieję, że jej przez noc nie zjadłam podczas lunatykowania..
2008-08-25, poniedziałek
Zwróciłam dzisiaj na coś uwagę. Zanim zrobię sobie obiad, wyciągam talerz i sztućce z szafki. Następnie je myję. Wiem, że wymagają ponownego mycia przed użyciem, bo w końcu to ja stoję na zmywarce w tym hotelu ;P Jak to mówi dziadek "You are my Mashine Girl! My lovely Mashine Girl". Whateva :D
Dziś cały dzień miałam wolny. A co robi Polak w Szwabenlandii, gdy ma dzień wolny? Rozkoszuje się świeżym powietrzem :P
W ogóle to..! Zrobiłam sobie kalendarz :P Dzięki tato, zeszyt się przydał :P
2008-08-26, wtorek
Powiedziałam dzisiaj szefowi, że kończę pracę za 2 tygodnie i jadę do domu razem z Krysią. Był niepocieszony. Teraz mają ciężki orzech do zgryzienia i znalezienie kogoś na nasze miejsce w 2 tygodnie.. A nikt o zdrowych zmysłach nie przyjedzie do jego sukowatej żoneczki. Szkoda mi go..
Zauważyłam, że zaczęli sępić nam kasy. Mamy coraz więcej wolnego, coraz mniej godzin pracy. Krystyna pracuje po 8h dziennie, ja dzisiaj zaczynałam dopiero o 17.. Jutro zamiast na 10 idę na 11 bo stwierdził, że to wystarczy... Żal im będzie d.. ściskał, jak będą musieli 2 Polkom na raz wypłacić kasiorę. Ale to i tak nie dużo. Płaci nam tu na godzinę połowę z tego, ile zarabia przeciętny Niemiec. A dla nas to i tak jest ponad 3 razy więcej niż zarabia przeciętny Polak w Polsce.. To nie fair :/
Na koniec historia z dreszczykiem:
...wchodzę po pracy do pokoju.. już od progu odrzuca mnie jakiś dziwny zapach.. No nic.. Ale leżę.. leżę.. a to coś cały czas drażni moje nozdrza.. Jak zaczęłam się zastanawiać, co to tak wali gównami, to aż nawet nogi poszłam umyć.. Nie pomogło.. Zaczęłam już nawet Krysię o coś posądzać, kiedy odkryłam srogą prawdę!!! Krystynie zachciało się dzisiaj.. ryby z puszki :P I jak se kupiła jakieś niemieckie cudo w sosie pomidorowym.. i jak to otworzyła w pokoju.. i jak to zjadła.. i jak zostawiła tak tą puszkę.. i jak poszła spać.. No serio.. Gównami waliło jak nic.. O_O Póki co.. wyniosłam to do łazienki.. Dobranoc O_O
2008-08-30, piątek
Ta praca jest super. Codziennie biorę udział w ponad 10 godzinnych zajęciach fitness. Mało tego! Jak je kończę, koszulka jest tak mokra, jakbym właśnie wyszła z sauny. Tyle atrakcji, a do tego za każdą godzinę korzystania z nich mi płacą :P Żyć, nie umierać! :D
Dzisiaj wypięłam się na Karolę (szefową) i przechytrzyłam to głupie babsko. Zanim zamknęła mi kuchnię po pracy, ja wyniosłam sobie jedzonko na dół do mojego pokoju ;D A teraz się napchałam i chce mi się < rzygi > :P
Mama Misiaka stwierdziła, że podupadłam, po tym jak mnie wczoraj zobaczyła na kamerce :P Więc pora się podtuczyć :P Zastosowane powyżej talerze, to normalne talerze obiadowe, dostosowane do drugiego dania :P
(kurde, zdjęcie się nie wczytuje... potem poprawię :P )
PS. Pozdrawiamy wszystkie mamy, teściowe i przyszłe babcie :D :*
2008-09-01, poniedziałek
Tak.. Nie mam pojęcia, w jaki sposób ludzie mogą jeść coś, co nawet nie wygląda..
Ojra to naprawdę DUŻE pieniądze O_O
2008-09-02, wtorek
Niemcy to tak sprytne stworzenia, że wymyśliły sobie automat do butelek plastikowych. Wrzucasz butelki, naciskasz zielony guziczek, odbierasz paragon z kodem kreskowym, a nastęnie w sklepie wymieniasz ten paragon na pieniądze lub też odejmujesz sobie tą kwotę od kwoty zakupów. 0,25 ojra za butelkę, czyli jakies 80 groszy. I rowy czyste i Szwaby zadowoleni. A w Polsce tak nie można, bo po co :P PS. Wczoraj zajumałyśmy z Krysią cały worek pustych butelek od szefowstwa :D Fajnie było :P
Kupiłam sobie troszkę niemieckich budyni.. 16pak po 5 sztuk w każdej.. To jakieś 80 budyni.. Teraz jeszcze potrzebuję 40 litrów mleka :P
2008-09-03, środa
To niesamowite. To już ostatnia środa spędzona tutaj. Już więcej śród nie będzie. Jeszcze tylko czwartek, piątek, sobota, niedziela, poniedziałek wolny, wtorek tylko 4h pracy. Więc w zasadzie 4 dni robocze mnie tu jeszcze czekają i KONIEEEEEEEC :>>>>> To fascynujące :P Tak samo jak fascynujące było niebo dzisiaj. To jak chmury przesuwały sie parę metrów nad nami... W końccu jesteśmy tu 1100m n.p.m. Dosłowny spacer w chmurach.. :D
Dzisiejszy obiad :P
2008-09-04, czwartek
Słoneczqo późno dzisiaj wstało..
Do tego w bardzo złym humorze...
I świecić też mu się nie chciało,
Bo mówi, że zimno na dworze..
Dzisiaj będzie smutno i drastycznie. Ludzie o słabej psychice nie powinni jeździć do Szwabenlandii.. Wstałam, wykąpałam się.. 5 minut do rozpoczęcia pracy, a ja czuje wymioty w przełyku. Tak nagle, w ciągu 5 sec.. To se zwymiotowałam, samą śliną.. przez jakieś 2 minuty.. No ale zrobiło mi się lepiej.. Podświadomość, że zaraz zaczynam pracę? Czuję zmęczenie. Fizyczne.. Psychiczne.. Jest mi smutno, wszystko mnie dzisiaj drażni.. W takim stanie łatwo doprowadzić mnie do płaczu.. a dzień się dopiero zaczął.. W tym momencie chciałabym być już w Polsce.. zaszyć się gdzieś z kociakami.. nie istnieć dla nikogo..
Mała zgrajka małych rozrabiaków :)
Moja przyszła mała kruszynka, którą sprywatyzuję po powrocie ze Szwabenlandii :*